Moje czasy szczenięce
Za czasów pacholęcych do około 20 roku mojego życia sporo grałem.
Zaczynałem od małego Atari (okolice komunii), przez Amigę (do 14rż.), na lata zostając przy PC.
Dorosłe życie odciągnęło mnie od dużego giercowania (i zmieniło trochę gusta. Kiedyś wierny PC, teraz platforma nie ma dla mnie znaczenia). Lecz gdzieś w głębi graczem nadal jestem. To z kolei pchało mnie w stronę zakupów dla mnie z jakiegoś względu arcyciekawych tytułów.
Kupowałem je i…
…wędrowały na półkę czy do szuflady.
Nieotwierane potrafiły przeleżeć parę lat.
Diablo III kupiłem na premierze czekając na 24:00 pod MediaMarkt.
The Last of Us dlatego, ponieważ uwielbiam postapokaliptyczny klimat i głębszą narrację. Ale i ona trochę poleżała… kupiłem ją w 2019 roku. Mamy początek 2023. Jednak to co zrobił HBO i to co dla HBO robią inne media – szumu mnóstwo wokół ekranizacji THE LASTO OF US popchnęło mnie w stronę szuflady z Najlepszymi Cukiereczkami czekającymi na swój czas.
Teraz, od czasu kiedy miałem 20 lat jest…
Nostalgia?
Są gry, które po latach stają się obiektem nostalgicznych wspomnień. Ja tak mam z Diablo, Heroes of Might and Magic III, Dune II, Cannon Fodder, Robbo, i z całą pewnością będę tak miał z The Last of Us Remastered.
The Last of Us
Gra w oryginale powstała za czasów PS3 jako exclusive dla niego (pod koniec życia konsoli).
Ja ogrywam wersję Remastered, na PS5 no i faktycznie nie jest to nextgenowa jakość ale nie trąci bardzo stęchlizną.
Przygoda jest tak zróżnicowana i kompletna, że po zakończeniu fabuły nie chcesz odrazu drugiej części, ale z zadumą odkładasz opakowanie do szuflady myśląc czy część druga i kolejna są w ogóle potrzebne. Po raz pierwszy od 15 lat posiedziałem nad tytułem 6 godzin ciągiem w jeden dzień, i noc w kolejnej dobie. I nie miałem kaca moralnego.
Całość to survivalowa TPP z dużym naciskiem na fabułę.
Głównym bohaterem jest Joel, którego poznasz w momencie wybuchu epidemii. W ciągu 20 minut gry zawali mu się świat na głowę. A fabuła skoczy o 20 lat do przodu. Ah jak to pierwsze 20 minut chwyta za duszę. Za dupę. Za gardło. I za serce. I trzyma!
Co się tu w ogóle dzieje? Epidemia. Grzyb. Infekuje ludzkość zamieniając je w bezmózgie i głupie zombiaki. A w takich czasach – gdzie cywilizacja jest na krawędzi z ludzi wychodzą potwory. I tacy tu też są. A większość ludzi robi to co musi by przeżyć.
Gameplay to często świetna skradanka. Przez większość przygody naszym zadaniem jest nie dać się zabić a przy okazji dreptać w stronę celu. Nie ma wielkich nagród. Przeżycie jest wystarczającą nagrodą. Na drodze do celu – wiadomo przeszkody. Najczęściej oponenci. Czasem bezrozumne zombiaki, czasem ludzie. Z zombiakami walczy się dużo łatwiej. Ludzie sterowani SI jest znacznie trudniejszym wyzwaniem. W większości potyczek gra nie narzuca sposobu rozwiązania. Często w tym postapokaliptycznym świecie udaje się po cichu załatwiać temat. Często niepostrzeżenie. Jednak i strzelać możesz. Pamiętać jednak trzeba, że tu Joel to nie nieśmiertelny Rambo. Amunicja nie leży wszędzie jak w Serious Sam. Raczej bliżej tytułowi jest to Splinter Cella z tego względu.
Świetnie rozwiązano ekwipunek. Pod ręką trzymamy tylko jedną długą i jedną krótką broń. Więcej w plecaku. Wyciągnięcie z plecaka kosztuje czas. No i pięknie.
Gra nie jest monotonna. Miasteczka zapraszają do eksploracji. Lokacje są świetne. A smaczków mnóstwo. Napisy zostawione przez innych ludzi, strychy ze znajdźkami.
A dźwięk? Majstersztyk. Dźwięk jest przestrzenny. A po naciśnięciu R2 wizualizowany. Pięknie.
Dubbing PL? Czwórka plus. Ja wolę oryginalny dubbing + napisy.
Gra ma klimat i świetne postaci w paskudnych okolicznościach. Jakże potencjalnie bliskich gdzieś nam wszystkim. Wydaje się, że tylko fart nasz dzieli nas od takiego scenariusza. Gdyby „korona” był takim grzybem jak tu. Przy okazji: WHO opublikowała listę 19 najgroźniejszych dla człowieka grzybów. Przeczytaj opracowanie MedOnet: artykuł
Gra momentami jest trudna. Trzeba czasem zrobić ładnych kilka loadingów.
TLOU to najlepiej opowiedziana i poprowadzona historia jaką znam z gier video. Takiej radochy z grania dawno już nie czułem, i pewnie długo już czuł nie będę.
A Marcin ma chyba HBO MAX. Musisz mi Brachu opowiedzieć o serialu!
Do celów godnego giercowania wynajęta za wiedzą i zgodą Julki Jaskinia. Dziękuje Dziecko moje!
+ There are no comments
Add yours