Do tych 80 lat nie trzeba przywiązywać uwagi. Dzieciństwo na polskiej wsi 100 lat temu było bardzo podobne.
Zebrałem to co pamiętam z przekazów Babć w temacie dzieciństwa na wsi. Nie będzie to opracowanie naukowe. Raczej to co zostało mi po latach z zimowych opowieści przy trzaskającym prawdziwym ogniu skrytym pod blachą w piecu kuchennym.
Babcine dzieciństwo przypadało na lata 40 XX wieku. I to opis tamtejszego życia a głównie dzieciństwa. A po części to co pamiętały babcie z opowieści swoich mam.
Z wierzchu – czyli ogółem.
W tamtych czasach na wsi część dzieci miała ciężkie warunki bytowe. Były niedostatecznie ubrane, często chodziły boso, bywały źle odżywiane, często też pozbawione należytej opieki rodziców. Dzieci chłopskie od najmłodszych lat były przygotowywane do pomocy w pracach w gospodarstwie, oraz opieki nad młodszym rodzeństwem. Na swobodną zabawę było bardzo niewiele, albo nie było wcale czasu.
Większość rodzin była wielodzietnych. Takie rodziny i ich życie ściśle związane były z gospodarstwem rolnym, ponieważ od gospodarstwa zależało ich życie. Gospodarka chłopska w tamtym czasie miała charakter samowystarczalny.
Domy.
Domy chłopskie we wsi budowane były z drewna, rzadziej z gliny i niewypalonej cegły czy kamienia. We wsi domy były jednoizbowe, dwuizbowe z sienią (taki był rodzinny dom babci). Były jeszcze trzyizbowe. Domy murowane były tylko w gospodarstwach wielkorolnych. Wieś babci nie była zelektryfikowana. Za dziecka babcia pamięta stosowane lampy naftowe do oświetlania domostw.
Buty.
Powszechnie chodziło się boso od wiosny do jesieni. Zwłaszcza dzieci, ale co biedniejsi chłopi – również. Buty były drogie, dzieci szybko je niszczyły, a ich stopy rosły. Często też kupowano buty o parę numerów za duże – żeby starczyły na kilka lat. Czasami jedna para butów służyła całemu rodzeństwu. W lato najczęściej dzieci śmigały na bosaka. Przy wyjściu do kościoła – większość drogi na boso, przed kościołem lub w mieście nakładało się buty. Używało ich się w niedziele i święta. W najgorzej sytuowanych rodzinach dzieci obuwia zimowego nie miały wcale, wtedy też zimą nie wychodziły z domu wcale, lub wykorzystywano jedną parę na zmianę.
Odzież.
O odzież dla dzieci dbała głównie matka. Najczęściej używanym materiałem było płótno lniane. Takie płótno czasem było wytwarzane przez chłopów. U bogatszych gospodarzy dzieci miały ubranie do pracy i odświętne. W biednych jeden komplet ubrań. Na dodatek często połatany lub odziedziczony po starszym rodzeństwie lub rodzicach. Najbardziej niedopasowane ubrania były zimą. Czasem małe dziecko nie miało ciepłej odzieży. Niejednokrotnie dzieci do szkoły chodziły bez ciepłych ubrań, w podartych spodniach. Książki nosili w rękach – bo nie wszyscy mieli teczki. Rodziny niedostatecznie były też zaopatrzone w bieliznę.
Jedzenie.
Jedzenia brakowało czasem w okresie przednówka – kiedy kończyły się zimowe zapasy a nowych plonów jeszcze nie było. Mięso jedzone było rzadko. Praktycznie tylko od święta. Ludowe powiedzenie głosiło: „chłop je mięso, kiedy kura chora, albo on chory”. Filarami diety były potrawy mączne, kasze, ziemniaki, mleko. Jeszcze we wczesnych latach powojennych kuchnia chłopska była wybitnie roślinna z niewielkimi odzwierzęcymi akcentami. Chleb i masło chłopi robili we własnym zakresie. Dziadek opowiadał jak wielokrotnie jeden plasterek kiełbasy był przesuwany na paru kromkach, żeby zjeść go na końcu ostatniej dopiero.
Opieka rodziców.
Dziećmi opiekowały się głównie matki. Ojcowie pracowali od świtu do zmierzchu. Czasami w najmniejszych gospodarstwach sytuacja była o tyle trudna, że praca na własnym gospodarstwie nie zapewniała przetrwania rodzinie. Ojcowie często pracowali u innego gospodarza.
Ojcowie spoją pozycję i autorytet utrzymywali często poprzez surowe podejście do wychowywania dzieci i ich swawoli. Wyraźnie określali zasady co wolno, a czego nie, oraz rozliczali z nieprzestrzegania zasad. Często stosowaną karą było bicie. To, surowe podejście ojców, brach ich zainteresowania problemami dzieci powodował wśród dzieci niechęć do ojców i strach. W efekcie dzieci bardziej przywiązywały się do matki. Rodzice często zapracowani. Nie zawsze mieli czas na opiekę nad małymi dziećmi. Wtedy to dziećmi opiekowali się dziadkowie lub starsze rodzeństwo.
Nauka.
Dzieci uczęszczały do szkół podstawowych. Słyszałem też o pierwszych łapówkach przy tej okazji. Aby dziecko było lepiej traktowane, rodzic zanosił czasem nauczycielom jajka lub masło. Czasami rodzice nie posyłali dzieci do szkoły ze względu na konieczność pomocy w gospodarstwie.
Praca w gospodarstwie a niemowlęta.
Podczas prac w polu gdy nie było możliwości z kim zostawić malutkich dzieci zabierane były w pole. Brano chustę/płachtę z której robiono kołyskę. Do ust dawało się zawiniątko ze szmatki z kawałkiem chleba i cukrem pomieszany. Nitką zawiązane i włożone do ust niczym smoczek. Jak mnie pamięć nie myli to babcia opowiadała, że taka syska wcześniej była wstępnie przygotowana przez przygryzienie chleba przez matkę i wyplucie ze śliną do zawiniątka. Okropność. Porównywalna chyba tylko z wytarciem dziecięcego policzka palcem cioci poślinionego przez nią chwilę wcześniej z okrzykiem bojowym „no chodź tutaj, ciocia wytrze urwisie jeden!”
Praca dzieci w gospodarstwie.
Praca dzieci w wieku szkolnym była zjawiskiem powszechnym. Dzieci pomagały rodzicom w pracach domowych i gospodarskich. Był wyraźny podział na płeć. Dziewczynki uczyły się gotowania, pieczenia chleba, dbania o czystości porządek, szycia, opieki nad dziećmi. Chłopcy zajmowali zaś się pasaniem bydła oraz pomocą ojcu w gospodarskich pracach. Podziału takiego nie było jeśli w rodzinie byli sami synowie lub same córki. Prac gospodarskich uczono się głównie przez obserwację i naśladowanie rodziców.
Leczenie.
Istniała wiara w zabobony czy przesądy. Powszechnie stosowane były domowe sposoby leczenia chorób. Zdarzały się kąpiele w popiele. Ale też powszechna wśród starszych na wsi była znajomość właściwości ziół leczniczych czy podstawowych medykamentów jak jodyna.
Wspólnie spędzany czas.
Wieczorami. Z mamą lub tatą wieczorową porą opowiadano bajki. Opowiadano a nie czytano – bo często nie umiano czytać. Popularne były bajki o smokach, krasnoludkach, o niebie i piekle, karach za złe uczynki, o miłości, ale też o topielcach, południcach, kozłach i innych przedchrześcijańskich stworach.
Zabawy dzieci.
Dzieci w rodzinach chłopskich miały do wykonania wiele zadań. Często czasu na zabawę nie było. A czasami same zabawy nie były mile widziane przez rodziców. Babcia mówi, że czasu na zabawę nie było. Zajmowała się 2 rodzeństwa i gospodarstwem. Inne dzieci ze wsi podczas czasu wolnego bawiły się na świeżym powietrzu.
Zimą najczęściej dzieciarnia schodziła się do domku z gankiem żeby było gdzie się bawić.
Często zabawy urządzało się podczas wykonywania obowiązków. Np. Pasania bydła. Dzieci bardzo rzadko posiadały zabawki kupione w sklepie. Zabawki były wyprodukowane samodzielnie lub przez rodziców z dostępnych materiałów jak drewno, szmatki, warzywa, naczynia. Często za zabawki wystarczały rośliny i materiały. Patyki, gałązki, kamyki, drewno.
Wakacje.
Nie było wyjazdów. To czas intensywnej pracy w gospodarstwie. Czas „W”. Gdzie litera „W” oznaczała: wszyscy zapierniczamy od świtu do zmierzchu!