Jak to będzie z tą elektryczną motoryzacją u nas?
I dlaczego auta z silnikami zasilanymi przez sok z dinozaurów nie wymrą (do 2025 roku przynajmniej?)
W sieci, w czasopismach branżowych i pewnie wszędzie ostatnim czasem motoryzacja tematem wiodącym są samochodziki na baterie
A ja myślę sobie, że to rozwiązanie ma znacznie więcej wad niż się o tym mówi.
Dla przykładu: niewielkie miasteczko – sypialnia większych znacznie Katowic czy Bytomia – w miasteczku dwa duże osiedla z wielkiej płyty. Parkingi napakowane powyżej kokardek. Jak ci Ludzie wszyscy po przejściu na elektryki będą je ładować? Z własnego przedłużacza na szpuli „puszczonego” przez okno? Szaleństwo! Dobra. Inne założenie. Wszyscy (którzy chcą) mają elektryki. Wszyscy mieszkają w Zakopanem. I cisną na wakacje nad morze bałtyckie. Mniej więcej w czterech terminach (no bo wiadomo, tylko 4×2 tygodnie to wakacje). Wyobraźcie sobie na ile czasu jest kolejka przy ładowarkach pod Łodzią (zasięg dla uproszczenia w samochodzie na baterie przyjąłem na 350km). Jak myślicie. Na 3 dni?
Piękna wizja, co?
Kolejny element. Prąd jest „w_miarę_tani_teraz” ale jak wzrośnie zapotrzebowanie tak znacznie, to jak myślisz? Tak zostanie? W soku z pradawnych zwierzaków znaczna część kwoty płaconej za litr to podatki. Myślisz, że w prądzie nie będzie tak samo?
Kolejny temat. A skąd my mamy w kraju prąd? W 10% z Bełchatowa. Bełchatów je węgiel po to by robić dla nas prąd. Jak wszystkie inne elektrownie w PL, które mają znaczenie. Więc taki EKO to ten prąd nie jest.
Zalety autek na baterie jednak też widzę. Ale to temat na inny wpis.
+ There are no comments
Add yours